niedz.. gru 3rd, 2023

W ostatnich wyborach parlamentarnych w Polsce, partia Prawo i Sprawiedliwość (PiS) zdobyła kontrolę nad państwem, co wywołało pytania dotyczące przyszłości demokracji w kraju1. Proces ten trwał osiem lat, począwszy od wygranej partii PiS w wyborach parlamentarnych w 2015 roku, kiedy to partia rozpoczęła swoje działania od ataku na najwyższe sądy, a następnie zdominowała inne instytucje, takie jak administracja państwowa i lokalna, różnego rodzaju organy regulacyjne, a nawet takie pozornie apolityczne instytucje jak służba leśna1.

W obecnej sytuacji politycznej w Polsce, taktyki takie jak manipulowanie granicami okręgów wyborczych i utrudnianie głosowania odgrywają dużą rolę1. Mapy okręgów, które miały być zmienione kilka lat temu, nie zostały zaktualizowane, co oznacza, że obszary miejskie, które są bardziej skłonne głosować na opozycję, są niedoreprezentowane1. Setki tysięcy Polaków pracujących za granicą, którzy również są bardziej skłonni głosować na opozycję, muszą głosować osobiście w ograniczonej liczbie miejsc, co oznacza, że wielu z nich nie będzie mogło w ogóle głosować1.

Mimo tych przeszkód, opozycja w teorii wciąż może wygrać, a nawet powinna wygrać: razem trzy partie, które chciałyby przywrócić Polskę do pełnego funkcjonowania jako demokracja, mają znacznie więcej poparcia niż PiS1. Jednak trójpodział głosów antyautorytarnych może przynieść mniej miejsc niż pojedyncza partia opozycyjna, a sytuacja ta może się jeszcze pogorszyć, jeśli jedna z partii nie zdobędzie wystarczającej liczby głosów, aby wejść do parlamentu1. Trudno przewidzieć ostateczny wynik wyborów ze względu na specyfikę systemu głosowania1.

Warto zauważyć, że w Polsce istnieje również partia Konfederacja, która wzoruje się na prorosyjskich, antyukraińskich partii skrajnej prawicy, które zyskują na znaczeniu w innych krajach Europy1. Jeden z jej haseł brzmi: „Brak zasiłków dla Ukraińców”1. Język, jakim się posługuje, był nie do przyjęcia w polskiej polityce zaledwie kilka lat temu, podobnie jak jej antysemityzm1. Teraz, dzięki telewizji państwowej, ksenofoby zasiadają w głównym nurcie polskiej polityki, a PiS chce zdobyć ich głosy1.